Dziś wracam do moejgo głównego konika, czyli architektury. I zarazem do jednej z przyjemniejszych dzielnic naszego miasta czyli Albert Parku, wąskiego paska znajdującego się między Zatoką a właśnie Parkiem, od góry graniczącego z Port Melbourne a od dołu z St Kildą, czyli dzielnicą bardziej rozrywkową. Albert Park zbudowany jest na równej siateczce ulic, szersze zacienione drzewami to Streets oraz dojazdowe do posesji czyli Lanes między nimi.
Gdzieniegdzie znajdziemy ukwiecone lub zapalmione rondka, zieleni tu bardzo sporo, ale też silne wiatry ze względu na bliskość morza. Kościołów sporo, kilka katolickich i starych, murowanych. A domki przeważnie tzw tarasowce wiktoriańskie - to moje swobodne tłumaczenie z Terrace Victorian House - drewniane, z ozdobnymi galeryjkami i ganeczkami na wejściu. Dzielnica chyba podlega ochronie miejskiego konserwatora, czyli planowanie tu odbywa się na zasadach "heritage overlay" - w praktyce oznacza to, że przy ulicach głównych mamy wyłącznie historyczne fasady, a nad nimi piętrzą się wycowane hiperwspółczesne rozbudowy, pasujące charakterem do frontu jak pięść do nosa. Nie jest tego jeszcze dużo, ale właściwie na każdej uliczce trwa jakiś ruch budowlany i domy są rozbudowywane o nowe piętra, baseny, tarasy do tzw al fresco - hm o dziwo język australijski zapożycza sobie ze wszystkich europejskich...
Przyjemnym wyjątkiem od tej formalnej ucieczki jest bardzo wąski dom, który zaprezentuję Wam dzisiaj. Ani stary ani superwspółczesny. W dodatku czyty na miarę co do centymetra. Działka jest narożna i graniczy z dwiema ulicami głównymi i jedną boczną, dlatego też łatwo było go sfotografować. Naprzeciwko kościół Karmelitów, też niczego sobie udana rozbudowa, więc kilka zdjęć także z tego obiektu:
szare niebo, szara ulica, szary dom, żeby nie było tak, że tu zawsze świeci słońce, oj nie nie ;)
dojazd do domku od d strony czyli od lane, wjazd do garażu, jak widać łatwo sobie obliczyć, że szerokość działki wynosi coś około 4m
szare deszczułki z bliska
szkło oprawione w przyjemny miodowy kolor
daszek nad wejściem na posesję + szary namiot chroniący przed słońcem
narożnik od strony ulic głównych
stolarka bezpretensjonalna
skrzynka na listy i gazety - typowe rozwiązanie tutaj, ale jakże pasujące
Zakon Karmelitów, najpradwopodobniej Bosych
a to już sam Kościół
przyjemnie, współcześnie, czego chcieć więcej stąpając Boso?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz