trawa
+
plaża
+
morze
=
raj?
Nasza plaża miejska ciągnie się aż do ujścia rzeki Don, ale zaczyna się przy porcie morskim małą wioską rybacką, która stanowi miejscową atrakcję, chętnie odwiedzaną przez turystów, obfotografowaną na tysiąc sposobów, a przeze mnie osobiście już dwa razy.
W ostatnim tygodniu wybrałam się tam po raz kolejny, pogoda była zbyt dobra, żeby przegapić taką okazję, a poza tym chciałam sprawdzić, jak mieszkańcy wioski radzą sobie z wiosną. Całość składa się z dosyć spójnego założenia około 150 domków, tworzących zwarty układ z kilkoma kwadratowymi podwórkami. Na pierwszym króluje mała, kamienna kaplica, pozostałe zaś są zabudowane historyczną zabudową komóreczek, zwykle drewnianych, niezbyt solidnych, które kiedyś służyły zapewne rybakom do suszenia i patroszenia owoców morskich, a dziś stanowią dodatkowe magazynki, altanki tudzież pralnie.
Trochę wieje tu kiczem, szczególnie jak przyjrzymy się niektórym detalikom zapodanym przez troskliwych mieszkańców. Większość ma charakter marynistyczny, jakieś rozgwiazdy, piękne muszle wyeksponowane w mikroskopijnych okienkach, stateczki, koła ratunkowe i kryształowe rybki spływające po niebieskich zasłonkach. Ale nie brakuje tu swojskich gumowych krasnali, porcelanowych żab ogrodowych i latarenek.
Stara zabudowa charakteryzuje się bardzo małą jak na współczesne warunki skalą, drzwi nie wyższe niż 180cm, tycie okienka, kominy i kominki. Do tego betonowy falochron od strony morza i wielkie silosy portowe od drugiej strony. Paradoksalnie domki są bardzo pożądane, a ich cena wywindowana do kosmicznych poziomów. Mam wrażenie, że romantyczna szkocka natura bierze tu górę nad zdrowym rozsądkiem. Jak dla mnie - miło się to zwiedza i strzela fotki, ale czy na co dzień chcielibyście łazić po swoim 80 metrowym domku z 6 sypialniami cały czas zgarbieni i narażeni na sztormowe podmuchy z jednej bądź zapach gnijących rybek z drugiej strony?
ładnie tu
falo
chron
silosy
i
kaplica
swojsko
ładnie
ale...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz