Dziś nasza pierwsza sobota w DownUnder, pogoda się zbździła, więc na razie cieszymy się wspólnym porankiem w domu. M. bierze kąpiel w naszej płytkiej wannie, a ja zerkam jednym okiem na program o bokserach z Fidżi, drugim zaś w komputer. Później wybierzemy się na targ, żeby uzupełnić lodówkę. Mamy tu wiosnę, więc sezon na świeże warzywa i owoce wymarzony, a w tej chwili wszędzie reklamowany sezon na mango!
Mango to akurat jeden z moich ulubionych owoców, w Polsce zwykle znajdowany w formie nieregularnego strusiego jaja w kolorze zielono-czerwonym, twardy jak diabli. W środku słodko-kwaśny, mocno zwłókniony miąższ, smakiem przypominający marchewkę. Oczywiście ciekawy aromat i spłaszczona pestka, trudna do oczyszczenia. Tutaj - coś zupełnie innego! To znaczy kształt zarówno pestki jak i samego mango identyczny, ale reszta - nie do opisania! Po pierwsze kolor - intensywnie żółty, czasem z jednej strony czerwonawy, po drugie owoc miękki jak brzoskwinia w sezonie. Po trzecie miąższ - jednorodny, bardzo słodki a zarazem kwaśny, cudowny aromat i ani śladu marchewkowego posmaku! Po prostu pychota!!!
Wiosna tutaj oznacza też bogactwo warzywne, szparagi na razie tylko zielone, ze 20 rodzajów sałaty, pomidory, ogórasy, jest i rzodkiewka i botwinka, zioła na pęczki, ale i dynie o dziwo o tej porze też można spotkać na półkach. Wszystko mniej więcej wielkością o 1,3 przeskalowane w stosunku do polskich warzyw i owoców, kolory intensywne, smaki także.
Na potwierdzenie kilka fotek...
mango w promocji
prawdopodobnie jakieś dyniowate...
cały stragan owocowo warzywny
i na koniec kwiaty ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz