poniedziałek, 8 listopada 2010

Melbourne, polski akcent

Koniec tygodnia mielismy wysmienity, sporo bumelowania, w sobote wyprawa na male zakupy i wreszcie mam moje wymarzone runnersy, czyli po polsku addidasy, czyli poprawnie ujmujac buty do biegania i cwiczen. Od dzis zaczelam dzielnie korzystac z naszej przydomowej silowni i mam zamiar popracowac nad niektorymi co bardziej wystajacymi czesciami ciala - oczywiscie zachowujac te, ktore M. lubi. Zadanie nie bedzie proste bo chudniecie zwykle dziala proporcjonalnie do wszystkich kraglosci, no ale moze jakis cud sie zdarzy;)

W niedziele za to bylismy na polskim barbecue organizowanym przez portal internetowy Melbourne.pl. Mielismy sporo szczescia, ze trafilismy na te impreze praktycznie bezposrednio po przyjezdzie, odbywa sie bowiem tylko dwa razy w roku. A Polacy sa tu naprawde fajni, ciekawi, wyksztalceni i jest o czym pogadac. Nie ma porownania ze Szkocja, gdzie udalo nam sie nawiazac tylko kilka ciekawych kontaktow. Tu wszyscy sa fajni. Sam grill wypalil slabo, bo byl tylko jeden (drugi sie zepsul a trzeci i czwarty zajeli inni ludzie, ktorzy byli w tym samym parku) no i szybko zrobila sie kolejka. A Polakow byla chyba piecdziesiatka. W wieku roznym - od mocno zaawansowanego do 3 miesiecy w postaci Filipka, syna Mady z Warszawy. Byl moj ulubiony australijski blogotworca pan Lech i rozdawal nam ulotki o orienteenringu. Byla kolezanka, ktora zbudowala tu dom i opisala bardzo interesujaco caly proces. Byl architekt z Gdanska i jego zona Iza, z ktora dzis bylam na wykladzie o socjologii wspolczesnych miast.

Mila atmosfera i niepostrzezenie minelo nam piec godzin i zaczelo sie sciemniac. Dostalam mnostwo rad na temat skrocenia CV, zeby nie peszyc niedouczonego z reguly pracodawcy. Wymienilismy sie telefonami i serce mi uroslo! Melbourne pl rulez!

 pod tym znakiem sie gromadzilismy
w kartonie koszulki do pobrania;)
 czasem powialo
 wytworzyly sie podgrupki
 kacik wedkarski
 piknikowa atmosfera

grill zajety na maxa

2 komentarze:

  1. Olu, faktycznie super bylo sie poznac. Ja jestem nareszcie w sieci, wiec nadrabiam zaleglosci :-).
    Mada

    OdpowiedzUsuń
  2. ha, tez sie ciesze! musimy sie spotkac w realu jak sie pogoda ustabilizuje...

    OdpowiedzUsuń