niedziela, 14 listopada 2010

Melbourne, pora lunchu

Kolejne podobieństwo między Melbourne a Nowym Jorkiem, a zupełne przeciwieństwo Warszawy, to sposób spędzania i spożywania lunchu. W Warszawie w tym czasie załatwia się tysiące spraw, odwiedza lekarza lub urząd podatkowy, w najlepszym wypadku w pośpiechu i krótkim czasie wyznaczonym przez życzliwego pracodawcę wędruje się do najbliższej stołówki ze swojszczyzną w postaci pierogów lub mielonego, połyka kanapkę zapijając ją gorzką herbatą lub odgrzewa w mikrofali niedzielne kluski.

Tu jest inaczej, lunch się celebruje lub je na ławce, w parku na trawie, siedząc zgrabnie na kawałku murku, najczęściej jest to kanapka z Subwaya lub trzy rolki sushi, często gęsto niskokaloryczny wysokoenergetyczny koktajl wieloowocowy lub sałatka o odpowiednich wartościach odżywczych. MacDonaldów w centrum nie uwidzisz, jest sporo pizzerii, kebabowni, króluje wcześniej wspomniany Subway - jest niemalże na każdej ulicy. Są oczywiście knajpki - najwięcej chyba chińskich, sporo włoskich, malezyjskich, tajskich, dań z gara, patelni, woka, właściwie wszystko, co sobie mozna zamarzyć, można dostać. Ostatnio znajomy M skierował nas do knajpy malezyjsko-tajskiej trzy przecznice od miejsca pracy M. Wybiera się tam jedną z trzech podstaw - kluski, makaron lub ryż, do tego jedno z 15 mięs i jedną z pięciu - ośmiu sałatek Wszystko pyszne, dobrze dosmażone i dopieczone, sałatki przyprawione na ostro. Porcja podstawowa kosztuje 8 dolarów, powiększona o 2 składniki - 11. Do tego woda za darmo lub napój za 2 dolce. Żyć nie umierać chciałoby się powiedzieć

Podobne rozkosze lunchowe przeżywałam w Nowym Jorku już kilka lat temu - tam były przecudne bary z kuchnią z różnych zakątków świata - można było brać co bądź, a cena była ustalana na podstawie wagi. Do tego napój, chusteczki i można się było udać na zieloną trawę.

To teraz kilka fotek luźno związanych z tematem, za to miejskich, a ja wracam do roboty, czyli studiowania lokalnych przepisów, rynku pracy i trasy naszej wycieczki, która ma zrekompensować nam Wigilię bez grama śniegu...

 jedne z droższych kanapek w mieście
 nasz market - strefa przekąskowa
 zdrowe koktajle - najnowsza moda
 najlepsza ponoć pizzeria w mieście
mój koktajl z St Kildy na bazie śliwek, imbiru, cytryny, truskawek i nie wiem jeszcze czego - nieziemski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz