No to zaczynamy. Pablo napisal "w8in4 your blog" więc chyba nie miałam innego wyjścia niż za radą Bolesława stworzyć szybkie konto na gmajlu i zacząć blogować!
Szkocja przywitała mnie śniegiem, minusową temperaturą i słońcem. I grzybem na ścianie sypialni. Oraz przecenami w sieciówkach :) nic tylko wydawać pieniądze, których się nie zarabia... wczoraj obeszliśmy z M. całe miasto, nabyliśmy w GAPie dawno upatrzone spodenki i kamizelki, a w ogródku sąsiada zaskoczyła nas kwitnąca palma agawa pośród śniegu. Dzień był piękny, tzw. bank holiday, więc na zakupach byli praktycznie wszyscy. Uzupełniliśmy też zapasy w lodówce, a M. ugotował pyszny obiad tajsko chiński, zbyt ostry jak na możliwości mojego podniebienia, ale polewałam je sokiem i chwaliłam przez łzy, a co tam, niech chłopak gotuje czasem, żebym ja mogła odpocząć od kuchni... sprawdziliśmy też gym koło ASDY ale cena wysoka, basen ma owszem 25m długości, ale metr głebokości i wodę podgrzaną do nieprzyzwoitego poziomu. raczej sadzawka z bakteriami niż coś, w czym można by sie zmęczyć. pozostaje nam środowa salsa i sobotni basen daleko od centrum.
Dziś leniuchuję, kończę Stiega Larssona tom nr 1 i buduję plan na przyszłość. Trzymajcie kciuki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz