Dziś jak co niedziela pognaliśmy na basen. Pogoda ściśle szkocka, kapuśniak z nieba, kilka stopni na plusie, zachmurzenie pełne. Lecieliśmy więc szybko, choć M. testował swoją nową goretexową kurteczkę, wyraźnie zadowolony, bo krople wody przypominały na nim rozsypaną rtęć. Na mnie niestety dostojnie osiadały i wsiąkały wgłąb. Basen jest fajny, spełnia wszystkie nasze warunki minimum, do tego jest wielka sala do gry we wszystko, dwie ścianki wspinaczkowe - pionowa i pozioma, i mała kawiarenka, w której siadamy na chwilę po basenie. Dziś udało mi się zrobić 1,5 kilometra czyli 60 basenów. Juhu!
jak widać w niedzielne poranki basen świeci pustkami
przed wejściem mały ogród zimowy i logo RGU - Robert Gordon University
Po basenie naszym zwyczajem ruszyliśmy do supermarketu, poszukać czegoś na niedzielny obiad. I trafiliśmy na przedziwną akcję - Szkockie resztki czyli Leftovers. Przy kasach, po zapłaceniu rachunku, otrzymaliśmy ulotkę i plastikowe pudełko. Z ulotki dowiedzieliśmy się, że corocznie w UK wyrzuca się jedzenie o wartości ponad 1 miliarda funtów! Akcja miała na celu uświadomienie Szkotom tego bolesnego faktu i zachęcenie do przetrzymania niedojedzonego kotleta z jagnięciny tudzież trzech kawałków pizzy na następny dzień. W ulotce dodano 2 przepisy - pomysły na przetworzenie żarcia i zrobienie z niego nowego dania. Był też oczywiście konkurs - swoje własne przepisy można przesłać na podana stronę www i wygrać 100 funtów na kolejne zakupy. W sumie idea słuszna, ale nie wiem gdzie wyląduje większość z tych pudełek... wiadomo nie od dziś, że jak coś za darmo to najłatwiej to zniszczyć / wyrzucić / podpalić. Zobaczymy.
W końcu kupiliśmy kurczaka wolno-hodowanego (freerange), natarliśmy solą, pieprzem, olejem, majerankiem i czosnkiem. Potem na 2,5h do pieca. Dodatkowo M. zażyczył frytasy, a w końcu sam wybrał ziemniaczane ćwiarteczki, które też wylądowały w piecu. Do tego ja zrobiłam grecką sałatkę i obiad był prawie pyszny. To znaczy kurczak trochę za tłusty jak na obiecaną ekologiczność, a frytasy natarte papryką do nieprzytomności i niesmaczne. Ale jakoś zmogliśmy. Na koniec M. stwierdził, że go wcale nie dziwi wyrzucanie takiej ilości resztek w UK, gdzie jedzenie jest generalnie niedobre!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz