czwartek, 7 stycznia 2010

Szkoci a temperatura



W Polsce budzisz się rano, spoglądasz za okno i po chwili wiesz, jak się ubrać. Bo Malinowska w czapce zakutana, Kowalski w szaliku odśnieża swoją beemwicę, a pan Bronek stróż szuflą robi ścieżkę w śniegu.

W Szkocji jest inaczej. Środkiem idzie babuleńka w gumofilcach i zimowym płaszczu, bokiem w puchówce i ciężkiej czapce przemyka student z głębokiej Indonezji, po śniegu ślizga się nastolatka z odsłoniętym pępkiem, w dziurawych dżinsach i lekkiej kurteczce; z dwuletnim brzdącem w wózku, który ma gołe stopy i krótkie spodenki, a z samochodu wytacza się spasiony trzydziestolatek w podkoszulku.

I już wiesz, że nic nie wiesz. Że prawdopodobnie jest zimno, a jak spoglądasz na brzdąca, to robi Ci się jeszcze zimniej. I masz ochotę wiać do ciepłych krajów! I wiesz, że nie możesz, bo z powodu nagłych opadów śniegu wszystkie loty odwołane!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz