A po burzy przychodzi dzień... i to piękny, słoneczny! Aż trudno byłoby nie wykorzystać tego ukłonu natury w kierunku zimnej północy i nie pójść na długi spacer w kierunku morza.Tak też uczyniliśmy i oto mała relacja fotograficzna z wycieczki. O dziwo na miejscu byli już surferzy korzystający z fal w pełnym ogumieniu i M. przypomniał sobie Kalifornię. Jedyna różnica, że na brzegu śnieg i nie za bardzo chciało nam się sprawdzać temperaturę wody. Teraz grzejemy się przed kominkiem po sutym obiedzie i jest nam bosko jak mówi moja droga L!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz